Custodis - 2012-02-06 11:08:46

Drodzy forumowicze.

Wpadł mi do głowy pomysł, aby każdy kto tylko zechce mógł w tym temacie opisać swoje niesamowite przygody związane z magią duchami, demonami i tak dalej. Zapewne mieliście wiele takich zdarzeń. Pytanie tylko czy chcielibyście się niemi podzielić. Otóż z każdej historii można wynieść fajną lekcję. Po za tym osoby, które bliżej poznają wasze relacje, na przyszłość będą mogły uniknąć błędów, lub będą lepiej wiedzieć co robić.

Zatem co o tym sądzicie?

konidziu - 2012-02-08 13:43:25

Ja na pewno nie podam wam mojej historii bo padniecie z nudów, poza tym jakbym miał całą moją historie zapisać to by wyszła pokaźnych rozmiarów książka, którą lepiej nie rzucać, bo można kogoś zabić.

Firanos - 2012-02-08 13:55:39

Cóż ja też nie zamierzam nic opisywać, u mnie pewnie byłoby to samo co u konidzia.

Custodis - 2012-02-08 16:14:37

Chodzi mi tu o pojedynczą przygodę, albo coś. Nie wierzę Panowie by ktokolwiek z nudów miał zamiar padać. :)

Olimpia - 2012-02-08 16:23:51

Może po prostu nie chcemy się afiszować z tym co się działo?

popolcia - 2012-02-08 17:07:36

Ja jestem stanowczo na Nie, może moje życie mam pełno historii ale to nic ciekawego, nawet się nie odzywaj...

Klak Norris - 2012-02-08 17:47:37

To było w nocy z czwartku na sobotę, leżałem na łóżku, gdy nagle...  BUM PIERDUT.Do mojego pokoju wleciała zaczarowana sałata i wtedy naprawdę odkryłem swój życiowy cel... Hodowle papryki. :P No to moja historia.

schadow - 2012-02-08 18:21:39

Klakier jakże inspirująca opowieść czy mogę podjąć się napisania powieści o tej przygodzie?

A do tematu raczej za dużo chętnych do opisania swoich przygód nie ma, i nie rozumiem pisania takich tematów. Custodis mógł byś zacząć wątek opisując jakąś swoją przygody by zachęcić innych do pisania własnych.

Klak Norris - 2012-02-08 18:52:14

Schadow, ok możesz opisać przygody magicznej sałaty przemierzającej wszechświat. :D

Margaryta - 2012-02-10 01:22:41

Hmmmm... Przeżycia wiążą się ze sfera intymną człowieka i może właśnie dlatego nie ma chętnych do uzewnętrzniania się. A i z drugiej strony każdy inaczej postrzega pewne sytuacje i nie znaczy że jeżeli u jednej osoby było by np szaro i innej tez tak musi być. Bo to na zasadzie naszych reakcji i odporności wszystko. :)

Nikodem - 2012-02-10 10:59:08

Ha!
Przygody? - Sfera intymna człowieka? - Chyba jeśli chodzi o zabawy z sukkubami, albo korzystanie z usług astralnej prostytucji. ;P

Większość (są wyjątki oczywiście) ludzi nie chce mówić z o wiele prozaiczniejszych powodów:
- lęk przed spotkaniem się z brakiem akceptacji metod/poglądów/innych aspektów postrzegania Sztuki
- lęk przed odrzuceniem z powodu "mojej arogancji/obnoszenia się z fajnością/itp." => czyli... człowiek myśli "Opiszę swoją przygodę, tak jak wyglądała... a jeśli to będzie zbyt niezwykłe? Jeśli mi nie uwierzą, a ja zwyczajnie nie będę im w stanie udowodnić, że naprawdę to przeżyłem? Lepiej nic nie pisać, nie narażać się na wykpienie."
- i coś by się jeszcze znalazło -> lecz to nie istota tematu.



A ja opiszę Wam jedną z przygód... nie przygód - przygody na później - jedno z przeżyć. Może się zachęcicie do dzielenia własnymi?


Czas akcji: rok 2011, Wrześniowa Pełnia
Miejsce akcji: Francja, region Limousin, leśne ostępy nieopodal miasteczka Allassac
Występują: Custodis, Nikodem, "Le-bioda"

AKCJA:
Był wrzesień.
   Jeszcze będąc na Dolnym Śląsku można było obserwować gwałtowne poruszenie wśród wszelkich Istot zamieszkujących tamte okolice.
Większość z owych Istot tylko krążyła w sobie tylko znanych celach. Jednak częściej niż zwykle zdarzały się i takie na które kulturalna prośba o odejście nie działała. Takim trzeba było pomóc.
   Coś się działo. Temu nie sposób zaprzeczyć.
   Zbierałem w okół siebie Istoty (głównie te, znane ze słowiańskich mitologii), które mi sprzyjały. Mimo, iż z samego założenia żadna obca Istota nie ma prawa wyrządzić mi krzywdy - to jednak - w grupie raźniej.
   Zbieranie Istot dokoła siebie trwało czas jakiś.
Aż nadeszła chwila, by zacząć szukać  sojuszników pośród innych Duszków, niż te rodzime.

   Tak też Towarzysz Custo i ja udaliśmy się do Francji, by zbadać nastroje tam panujące.
Przyszła Pełnia. Pełnia to dobry czas, by pobawić się Sztuką i wypróbować nowe metody działania.
Padł pomysł, by rzucić Krąg - ale nie taki zwykły, Ochronny.
Miał to być Krąg (forma bańki) przez którą wszyscy znajdujący się w środku mogliby obserwować Istoty, bez konieczności korzystania z "Trzeciego Oka" i bez aktywacji Czakr.

Rzuciliśmy ów krąg.
Jednym głosem zakrzyknęliśmy w przestrzeń nasze ulubione zawołanie zwabiające Leśne Duszki.
Pozwolę sobie zacytować: "Hej, Duchy Głębokiej Puszczy stańcie na me wołanie!"
I jak za każdym razem, po chwili coś zaczęło się dziać.

   Przywykłem, że u nas - na Dolnym Śląsku, po tym okrzyku na granicy Kręgu, gdzie nie mogą podejść bliżej - zjawiają się całe hordy gości... a tu? We Francji? Jakaś  bieda. Przereklamowany ten "Zachód".
   Przybyły ledwie dwa. Z czego bliżej podszedł jeden.
Miał nieproporcjonalnie wielki czerep, i mordę jakby wyciosaną w kamieniu.

(a tutaj macie jego podobiznę naszkicowaną po spotkaniu - na jednej ze stron, "księgi z przygodami", którą można zabijać jeśli się nią tylko rzuci)

http://desmond.imageshack.us/Himg833/scaled.php?server=833&filename=picture0002et.jpg&res=medium

Czas nadszedł by rozpocząć rozmowę.
- Wiesz, co się teraz dzieje Istoto?
- Wiem.
- Jesteś gotowy, by stanąć po naszej stronie?
- Nie.
- Co jest powodem Twej odmowy?
- Nie macie szans. Nie macie szans w walce z Bogami. Nie przyłączę się do przegranych.

W tym momencie poczułem przypływ irytacji. Polskie kolokwialne stwierdzenie "a chuj Ci w dupę" cisnęły się na usta. Jednak opanowanie, to podstawa. Stoicki spokój musi być. I mimo, iż dalsza rozmowa nie ma sensu, trzeba było kontynuować - z grzeczności.

- Cóż zatem zamierzasz czynić Istoto?
- Nic. Będę czekał. Jak zawsze. I przetrwam.

Pożegnaliśmy się z nim.
Zanim jednak spotkanie dobiegło końca Towarzysz Custo stworzył astralne jabłko i ofiarował je Duchowi, którego nazwaliśmy z okazji jego bezczynnej postawy i francuskiego pochodzenia "Le-bioda".
"Le-bioda" odszedł w pokoju i tyle go widzieliśmy. Przereklamowany ten "zachód", nie ma co.

KONIEC

Custodis - 2012-02-10 11:16:54

No wow! Ktoś poparł mój pomysł! xD Proszę, proszę... :)

Fajnie Niko, że to opisałeś. :D

W ogóle... Rany, co za bezczelne bydle! Ja go jabłkiem częstuje, a ten ciul... Eee... Nie ważne...

Potem pamiętam, wróciliśmy do domku i każdy z nas miał narysować tą istotę i potem pokazać drugiej osobie xD Wyglądały niemalże identycznie, tylko moja była w 2D i mało atrakcyjna, a Twoja jak widać na załączonym obrazku. :D

Nie będę się powtarzał po przedmówcy, ale właśnie o coś takiego mi chodziło. Dziwne spotkania, przywołania i tak dalej. :D Moim zdaniem mało to intymne, a jest o czym poczytać. :)

Olimpia - 2012-02-10 12:07:21

No ciekawe, ciekawe :)

LordAnayami - 2012-02-10 14:00:23

Szkoda, że ja tego nie widziałem, szkoda też że mieszkacie na śląsku a nie na pomorzu, to bym do was wpadł w weekend :)

-Na przyszłość zapamiętaj zdania piszemy z wielkiej litery :) - Olcia(popolcia).

Nikodem - 2012-02-11 00:05:44

Kedrigern - ciekawe są wszystkie historie. Teoretyzować o systemach magicznych może każdy (co też chętnie czynie) - jednak coś co się przeżyło na własnej skórze zawsze jest warte opisania i podzielenia się tym, bo kto wie, może inni coś wyciągną z tychże doświadczeń? ;]

Słuchanie o praktycznym wykorzystaniu Sztuki zawsze jest ciekawsze niż słuchanie o teoriach.

A słuchanie o praktycznym wykorzystaniu Sztuki podczas przygody... to już w ogóle! ;)


LordAnayami - wpaść do nas na weekend i tak możesz. Przyjmiemy jak swego ;P
Tylko kieruj się na Dolny Śląsk, a nie na Śląsk. ;]


Dzielcie się swymi przygodami! Nie bądźcie egoistami! ;D

LordAnayami - 2012-02-11 00:18:20

LordAnayami napisał:

-Na przyszłość zapamiętaj zdania piszemy z wielkiej litery :) - Olcia(popolcia).

Jakby to powiedzieć, piszę tak jak lubię, nie trzymam się zasad, chyba, że takich, które trzeba w ostateczności. Nawet jak zjem duże literki oraz przecinki, myślę, że wszyscy mnie zrozumieją, a jak nie to rzucę niżej przetłumaczenie :)

konidziu - 2012-02-11 00:20:00

Cóż, opowiem wam małą historie o chłopcu, który stracił serce. Chłopczyk w wieku lat 8 stracił wszystkich których kochał, zginęli oni straszliwie, na jego młodych oczach. Chłopiec po tym chciał umrzeć, ale nie umiał się zabić ,a wszelkie wystawianie się na "wypadki" zawiodło i tak z każdą próbą tracił powoli cząstkę swojego serca i człowieczeństwa. W końcu zwątpił i przestał próbować ,a wraz z zaprzestaniem prób przestał żyć, stał się cieniem człowieka, pustą skorupą i teraz nie będzie hepi endu. Ten chłopiec nadal istnieje i tuła się po świecie bez sensu, marzeń czy nadziei koniec.

Nikodem - 2012-02-11 00:32:42

Czyżby to była Twoja historia konidziu?

Na pewno porywa, jednak nie dostrzegam motywu wykorzystania Sztuki.
Chciałbym wynieść coś wartościowego z tej opowieści.

Bo mimo wszystko - z masą błędów i brakiem interpunkcji wygląda to na bezsensowny żart (żeby nie powiedzieć spam) - przez co można go odebrać jako przejaw mało taktownego sarkazmu. ;P

konidziu - 2012-02-11 00:38:50

Bynajmniej nie jest to historia mojego życia, tylko człowieka którego bardzo cenie ,a napisanie jej miało na celu pokazanie wam ,że nie każdy człowiek mimo ,że dużo przeżył to lepiej nie znać jego historii.

Nikodem - 2012-02-11 00:54:16

Cóż człowiek może się zatracić w pełni i do końca. Jednak taki stan jest (wybacz określenie) patologiczny, nienaturalny.
Nie znam całej historii, nie znam człowieka - lecz wiedząc tylko to, co powiedziałeś odnoszę wrażenie, że sam problem jest natury raczej psychologicznej i wymaga specjalistycznego zajęcia się sprawą.

   Ze twierdzeniem "nie każdy człowiek mimo że dużo przeżył to lepiej nie znać jego historii" - niestety, zupełnie się nie zgodzę.
   
   Uważam, że właśnie ludzie którzy przeżyli więcej powinni się tym dzielić.
Tylko poznając te, niekiedy smutne opowieści, możemy ustrzec się przed podobnym losem.
Możemy mu przeciwdziałać, by coś podobnego nie spotkało nas, czy ludzi z naszego otoczenia.
Słuchając tych najtrudniejszych historii wyrabia się w nas świadomość tego, co może wywołać bierność, nadmierna rozpacz, marazm...
Tylko będąc świadomym nie popełnimy błędów, które ktoś wcześniej popełnił.
A przynajmniej będziemy mieli wiedzę i możliwości by ich uniknąć.

konidziu - 2012-02-11 01:04:44

Cóż. jak uważasz.

Olimpia - 2012-02-11 11:22:37

Zaczęło jak miałam może 9-10 lat, nie pamiętam dokładnie. Śniło mi się że gdzieś idę ,a za mną sunęła Czarna Postać w kapturze zakrywającym jej twarz. Biegłam do swojego domu, do klatki, on dalej za mną sunął. Gdy weszłam to za bramą pojawił się mój młodszy brat. Był malutki, prosił żebym go wpuściła. Pobiegłam mu pomóc, ale Czarna Postać była szybsza, wzięła go i schyliła kaptur do jego szyi, chyba piła krew. Na tym się skończyło tylko ,że zawsze jak byłam blisko klatki to go czułam. Parę lat później, też się pojawił we śnie, był w moim mieszkaniu, na końcu korytarza. Gdy się obróciłam do matki był już koło mnie ,a matka zniknęła. Wtedy włączył mi się świadomy sen i moja podświadomość zareagowała. Załatwiłam go spiralą, chyba była prawoskrętna. Rok temu zaczęły mi się śnić takie same sny jak w dzieciństwie i na dodatek w tej samej kolejność. Wiedziałam ,że jak tak dalej pójdzie to nie długo znowu go spotkam. Wilk1610 też siedzi w magii i zna się na egzorcyzmach, już miał jedną potyczkę z demonem i zrobił kompletną głupotę: powiedział o nim ''chcę żeby kulił się przede mną jak pies''. Na drugi dzień nie pamiętał żeby tak powiedział, w każdym razie tej nocy oboje go widzieliśmy na jawie, potem miałam sen. Próbował mnie osłabić psychicznie, przyszedł pod postacią wilka1610 i mówił że będę jego niewolnicą , że mnie nie kocha, że jestem jego zabawką. Rano czułam go w mieszkaniu. Kiedy zamieszkałam sama, nagle zaczęły się do mnie schodził koty, najpierw był Czarny. Przyszedł do mnie sam, był wygłodniały, chudy, od razu się rozpanoszył po domu jak by był z nami od zawsze i zawsze ten dom był jego. Chodził za nami krok w krok, jak pies. Mało tego opiekował się innymi kotami których w ogóle nie znał, dzielił się z nimi jedzeniem, mył je itp. Następne w kolejności były bliźniaki, też wygłodniałe, jeszcze na mleku matki a matka nie żyła od paru tygodni. Były wycieńczone, ich organizm odzwyczaił się od jedzenia. Kotkę udało się uratować. kocura - nie. Czarny się z nim żegnał. Potem był Ashay. Kiedy z wilkiem1610 szliśmy na spacer, Ashay czekał jakby na nas, siedział na rozstaju dróg kiedy go minęliśmy podbiegł do nas w podskokach i szedł za nami jak Czarny, aż do domu, i tak zyskaliśmy trzeciego kota. Miał on obrożę z gwiazdą Dawida, nosił ją bardzo dumnie. Kiedy się wyprowadzaliśmy, Ashay nie chciał z nami iść, ściągnął swoją obrożę i uciekał jak chcieliśmy go złapać. Zostawiliśmy go więc, a obrożę założyliśmy Czarnemu który też ją nosił dumnie. Potem był Zgredzio, tego to już złapaliśmy. Był takim pięknym kotem że czułam że muszę go mieć i nie ma bata! Następnie Gwiazdka, ta też jakby na mnie czekała, i poszła za mną do domu i od razu się rozgościła. Wszystkie zawsze z nami spały. No i zaczęło się znowu. -_- Koszmary, miały na celu osłabienie mnie emocjonalnie i psychicznie i tym razem oprócz Czarnej Postaci jeszcze był taki Ammon. Kiedy szłam do sklepu czułam za sobą Czarną Postać, Czarny się uparł i został, widocznie go zatrzymał bo on już za mną nie szedł. Gdy wróciłam Czarny nie żył, miał zmiażdżoną głowę,a obroża leżała obok niego (nie dal rady mnie osłabić przez sny wiec walnął w mój czuły punkt). Jak wróciłam do domu, moja kotka już wiedziała, mało tego mama mi mówiła ,że jak wyszliśmy Czarny miauczał, a Malutka panikowała. Tej nocy śniła się Czarna Postać pod postacią wilka1610 . Chciał się targować, powiedział ,że odda mi Czarnego jak ja mu coś dam ale już nie pamiętam co. Nie zgodziłam się, znam konsekwencje sprowadzenia duszy do ciała - zresztą ja mu nie ufałam, wiedziałam że będzie kicha. Nie mogłam się pozbierać po stracie go, pierwsza myśl była taka że chciałam wezwać Czarną Postać i mu skopać cztery litery ,ale wilk1610 zatrzymał mnie siłą i pilnował żebym tego nie zrobiła. Ostatnio po raz pierwszy Czarna Postać mnie zaatakowała we śnie. Śniło mi się miejsce gdzie Czarny zginął, byłam w tym miejscu całą uliczkę obsiadły moje koty i te których w ogóle nie znam. Czarny był przy moim lewym boku i powiedział mi że jest przy mnie, żebym była silna i się nie martwiła bo wszystko będzie dobrze. I się obudziłam, sparaliżowana! Czułam w każdym koncie mieszkanie czyste zło, Czarna Postać do mnie podeszła, poczułam jak ja i moja dusza jesteśmy odpychającymi się magnesami, próbowałam ją przyciągnąć siłą woli ona też się rwała do ciała, walczyłam tak z 10 minut ,a ona była coraz bliżej jego, w końcu pojawił się Czarny i wszystko wróciło do normy, ale Czarna Postać była w mieszkaniu.

Nooo... To jedna z wielu opowieści, ale reszta to juz z innymi demonami :)

Nelight - 2012-02-11 12:13:47

Oli powinnaś napisać książkę, bardzo wciągająca opowieść. :D

Olimpia - 2012-02-11 12:19:03

Dzieki :)

matti141 - 2012-02-11 14:21:43

Bardzo fajna opowieść, ale brak interpunkcji i odmiany wyrazów spowodował, że niewiele z tego zrozumiałem :P

Ja pewnego razu obudziłem się w nocy i nie mogłem się ruszyć. A później cały mokry ze strachu zasnąłem. Takie jedyne moje "magiczne" przeżycie :D

popolcia - 2012-02-11 15:38:12

Bardzo ciekawa opowieść Oli. :)

A i LordAnayami nie chce się z tobą kłócić bo to bez sensu kłócić się o jakąś bzdurę ale taką funkcje ma moderator - poprawianie błędów. :)

LordAnayami - 2012-02-11 15:45:48

Oj tam oj tam. :) Ciekawe są wasze opowieści, jak chcecie to też mogę opisać jedną swoją, tylko bez jednego szczegółu. 
PS. Wiesz popolcia, ja nie lubię działać według wszystkich zasad, zaś jeżeli zobaczysz gdzieś brak przecinka, to na 80% to nie było umyślnie. :)

Twoja wypowiedz jest świadectwem skrajnego debilizmu w kwestiach językowych. 1. Kalasz język polski. Ja rozumiem, że nasłuchałeś się o buntownikach, ale ten dialekt powstał po to by można się nim jasno i pięknie posługiwać. Ty stajesz z tym w sprzeczności. 2. Przysparzasz pracy nam - moderatorom. Jeszcze zrozumiałbym gdybyś nie potrafił się posługiwać językiem, co pomimo, że hańbiące, jest pewnym wytłumaczeniem i sytuacją łagodzącą. Ale twoja postawa, jak już wcześniej wspomniałem, jest przejawem debilizmu. Zacznij poprawnie pisać bo dostaniesz bana! /Lusius.


Lucius, po pierwsze obrażasz Anayami co się równa z ostrzeżeniem a po drugie przecinków się nie stawia po spacji. Olimpia.

Wiesz Oli, że ja do siebie nie biorę gdy ktoś mnie obraża, więc Lusius mnie nie obraził, zaś co do kolegi, jeżeli widzisz, że na początku 1 zdania nie mam napisane z dużej literki(,) to daruj sobie poprawę tego "błędu":) Dziękuję za przypomnienie, że PS. pisze się z dużych liter, bo dawno tego nie pisałem i zapomniałem :) Pozdrawiam, Lord Anayami.

Ajika - 2012-02-11 21:49:06

Historia jak każda inna :)
Tak się zastanawiałam pół życia, czy tylko u mnie w głowie były, mieszkały ciekawe istoty.
Wyobraźnia?
Nie sądzę.

Sami oceńcie :D

Dzień jak co dzień.
Jakoś tak szaro smutno się zrobiło.
Walka o swoje nic nie dała więc....
Zgubiłam sens istnienia.
Ktoś musiał mi pomóc się odnaleźć.





-Dokąd zmierzają Twoje myśli?

Zabrzmiało pytanie, które zignorowałam.
Tego głosu dawno nie było.
Zapomniałam o jego istnieniu.

-Dokąd zmierzają Twoje myśli?
-Mówiłeś coś do mnie?

To było oczywiste.
Przyjąć do siebie obecność tego,
który postanowił nie ingerować
w me życie.


-Dokąd zmierzają Twoje myśli?
-Myślę co by było gdyby.
-Myślisz.
-Też to zauważyłam. Dziwne, prawda?
Dawno nie analizowałam, nie rozmyślałam nad niczym.
-Jak teraz brzmi Twoje imię?
-Nie mam imienia.
-Znajdź je. Pamiętasz co mówiłaś?
-Masz na myśli to, że za każdy okres życia odpowiadało inne imię?
Z innym się utożsamiałam?
-Dokładnie. Miki była pierwsza?
-Nie. Długo przed nią była Klementyna.
-Skąd takie imię?
-Ponieważ Maja i Gucio były już zajęte. To mi nadano.
-Resztę nadałaś sama?
-Można tak powiedzieć, lecz na co pytania, skoro znasz mnie lepiej niż inni?
-Byś nauczyła się mówić o przeszłości, jak o przeszłości a nie dniu dzisiejszym.
-Dany rozdział życia zamknąć?
Raz próbowałam, wiesz jak się skończyło.
-Ktoś Ci kazał taką drogę wybrać? Sama podjęłaś decyzję.
Wiesz że błędną.
-Zdaje sobie z tego sprawę.
-Kolejne?
-Miki.
-Co wiąże się z tym okresem?
-Początki znajomości sztuki.
-Mówisz o?
-Wróżeniu przepowiadaniu przyszłości,snach analizowaniu ich.
-Zadowolona jesteś z Tamtego okresu ?
-Bardzo.
-Dalej?
-Ajika i Bajomi
-Oba na raz?
-Tak. Mieszały się.
-Które było najdłużej?
-Ajika. Pokryta Bajomi.
-Rozumiesz sens tego dialogu?
-Jeszcze tak lecz jesteś nieprzewidywalny.
-Zauważasz jakieś podobieństwo milczenia duszy do stanu środkowego?
-Tak.
-Potrafisz zawrócić?
-Staram się.
-Nie pytam, czy się starasz, ale czy robisz coś w tym kierunku?
-Na nowo sama dla siebie.
-Uczysz się.
Dlaczego nie używasz tego, co już potrafisz?
-Nie widzę sensu zbędnego marnowania energii.
-Możesz im pomóc.
-Nie potrzebują mojej pomocy. Nie wieżą w to.
-A musisz mówić, że coś robisz?
Nigdy nie mówiłaś.
-Ale oni wiedzą. Zauważyli by.
-Dlaczego więc działasz na tej płaszczyźnie?
Nie muszą wiedzieć, żeby czuć.
-Odwrotnie, nie muszą czuć żeby wiedzieć nie muszą widzieć żeby czuć mogą... Co mogą?
-Kim jesteś?
-Sobą.
-Poprawna odpowiedz.
-Więc nie powinnaś zadawać pytania.
-Tak wiem, powinnam znać odpowiedz.
-Znasz?
-Znajdę.
-Ile lat minęło?
-Osiem.
-I śmiesz być zadowolona z efektów?
-Nie jestem, z początków zadowolona z reszty nie bardzo.
-Co daje Ci ten dialog?
-Pamięć.
-Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem.
-Jest już późno, nie myślę...
-Przemilczę.
-Przepraszam...
-Nie mnie przepraszaj siebie osądź.
-Nadal zamierzasz się poddawać?
Czekać by móc pomagać i robić coś dla innych?
Do tej pory nie wpadłaś na to,
że poszerzając wiedzę i umiejętności bardziej potrafiła będziesz spełniać się?
-Opanuj się. Zrezygnowałam bo nie panowałam dobrze o tym wiesz.
-Nie wiedziałem,  czułem, poczułem.
-Więc proszę nie mów mi, że złą ścieżką podążałam.
-Twój świat Twoje kredki. Zabiorę Ci kolory. Co zrobisz?
-Stworzę nowe inne zniszczę.
-Potrafisz?
-Wątpisz?
-Wątpię.
-Droczysz się?
-Nie. Po prostu doskonale wiem, że potrzebujesz impulsu.
-Więc śmiesz twierdzić, że wątpisz?
-A jak myślisz?
-Że wierzysz we mnie.
-Tu masz rację, w Ciebie wieżę ale w Twoje umiejętności...
-Ty który znasz je najlepiej wątpisz?
-A jest inny sposób byś wzięła się za siebie?
Niż przedstawienie Ci opcji że nie dasz rady?
-Hm mówisz mi to po to, bym ruszyła leniwy tyłek, lecz ze świadomością ,
iż robię to bo tego chcesz, myślisz że zrobię?
-Ufam Ci. Dla Tych co cenisz zrobisz wszystko.
-No nie do końca.
-Ta i bez ich wiedzy .
-Co chciał byś bym zrobiła?
-Na dziś wystarczy.
-???
-Byłaś po wiedzę. Pomimo ulewy ruszyłaś tyłek.
-Lubię deszcz.
-Tak ale nie zimno. Kocie.
--Nie lubię Cie, wiesz?
-Ktoś kochać musi.
-Wariat.
-Z Ciebie zrodzony, to czego się spodziewałaś?
-Dziękuję, że przyszedłeś.
--To mój obowiązek.
-Tylko z obowiązku przyszedłeś?
-A jak uważasz?
-Smucą mnie Twe słowa.
-Roztrzepana jesteś.
-Słońca mi brak.



Tego dnia odszedł, zostawiając mnie samą.
Miałam odczucie, że jest w pobliżu,
lecz niewezwany nie przyjdzie do mnie.


Spacerowałam samotnie po lesie.
Zjawił się jak zwykle w dobrym momencie.


-Dwa miesiące.
-Hm?
-Już dwa miesiące minęły
od naszej ostatniej rozmowy.
-Wiem...
-Smucisz się. Co Cie gryzie?
-Nic...
-Mnie nie okłamuj.
-Ja.
-Ty? Ponieważ?
-Nie potrafię, zapominam impuls nic nie dał.
-Dlaczego sama siebie okłamujesz?
-Jak?
-Dał, sporo dał. Niczego nie rozumiesz?
-Pomyślałam...
-Kontynuuj.
-Dziś przed chwilą miałam taka myśl, nie wiem czy nie jest błędna.
-Do puki nie wypowiesz, nie odpowiem Ci na niezadane pytanie.
-Pomyślałam...
Czy to możliwe. Że to właśnie ja je kontroluje? Ich nagromadzenie?
-A jak myślisz?
-Myślałam, że inni, że świat....
-Nie odpowiedziałaś na pytanie.
-Tak. Myślę że ja. Mam wpływ na to co się dzieje.
-Długo Ci to zajęło.
-Dwa miesiące.
-Nie. Osiem lat.
-Miałam na to wpaść wtedy?
-Było by miło, no cóż, każdy inaczej się rozwija....
-Pocisnąłeś mi.
-Nie znasz innego słownictwa?
-Znam.
- Zacznij z niego korzystać. Przyjemniejsze dla ucha.
-Co Ty nie powiesz?
-Irytujesz się.
-Przepraszam, nie mam powodu.
-Dlaczego to robisz?
-Co?
-Przepraszasz za nic.
-Powinnam przemilczeć?
-Powinnaś przemyśleć co mówisz.
-Lubię nasze rozmowy.
-Dlaczego?
-Wiele rozumiem dzięki nim.
-Sama nie potrafisz zrozumieć?
-Nie. Sama nie wpadnę na to, że zrozumienie jest potrzebne.
-Pozwól , że nie skomentuję . Wracając do tematu. Co Cię gryzie?
-Dociekliwy jesteś.
-Jak już mówiłem, wiem, znam  Twe myśli.
-Denerwująca zdolność. Myślę o zapomnieniu, myślę o uczuciu, myślę o irytacji. Zima idzie.
-Pamiętaj, to, że Zima nadchodzi, nie oznacza, że i Ty masz się z nią utożsamiać.
Pamiętasz, jak wiele Ciepła ona daje?
-Ona? On nie.
-To Cię boli?
-Irytuje że nie rozumie...
-Powiedz mu tutaj nie pasuje.
-Wiem, próbowałam.
-W tych tematach Ci nie pomogę.
-Pamiętam, masz inne zadania.
-Dlaczego jej nie poprosisz?
-Muszę?
-Nie musisz. Lecz sama dobrze wiesz, że gryźć Cię będzie i zniszczysz...
-Kim Ty właściwie jesteś? Aniołem czy Diabłem?
-Zadałem Ci pytanie Kim Ty jesteś. Znalazłaś odpowiedz. Moja brzmi tak samo.
-Jak zwykle zagadka.
-Inteligentna jesteś, znasz rozwiązanie.
-Wiele imion jednego Stworzenia.
-Dokładnie.
-I czego właściwie dotyczy dzisiejsza rozmowa? Dlaczego przyszedłeś?
-Wzywałaś mnie.
-Nie przypominam sobie.
-A jednak.
-Odejdziesz?
-A czy odszedłem kiedykolwiek?
-Fakt.


I jak tu go nie kochać?


Wysłał mnie do wiary.
Dawno z nią nie rozmawiałam,
więc pewne być mogło to,
iż nie zaakceptuje kilku faktów.



Czerwień i czerń mnie otacza...
Kolory smutku? Nie dla mnie to było szczęście.
Ja jedna? Nie... Wiara Nadzieja i Miłość...
To moje trzy imiona moje trzy postaci w jednej.
Anioł i Diabeł w jednym.
Ajika mnie zwą...
Imię Męskie i damskie zarazem kim jestem?


Wiara mi na imię wierze każdemu ufam bezgranicznie
wiem że się zmienisz czuję to.
Zanim wypowiesz słowa ja znam odpowiedz...

Nadzieja mi na imię żyje nią każdego dnia,
wierząc że jutro będzie lepiej pomagając Ci nieść ciężar dnia codziennego.
Podnoszę Cię gdy upadasz...

Miłość mi na imię...
Oddam Ci całe serce swe.
Kochaj pielęgnuj, bądź, szanuj .
A i ja będę.


3 kobiety.
3 ciała.
3 głosy.
Każdy inny charakter.
Miej je na co dzień, to zrozumiesz jaki chaos mogą takie z pozoru niewinne istoty stworzyć w mgnieniu oka :D

Na jakiś czas odeszły.
Stwierdziły, że nie muszą mi już pomagać.
Powoli uczyłam się żyć bez nich.
Ale...
Walczyłam. O Nadzieję, Wiarę i Miłość.
Trzy postacie będące sobą i jednocześnie mną.



Pokażę wam to co i one później mi pokazały :


W ciemnym pokoju siedzą dwie postacie.
Obie tak różne i zarazem takie podobne do siebie...


-Kim jesteś?
-Tobą.
-Jak mną?
- A co widzisz?
-Siebie.
-I znalazłaś odpowiedz.
-Jesteśmy dwie?
-Nie ja jestem jedna.
-Więc kim ja jestem?
-Serca odbiciem.
-Odbiciem?
-Tak. Lustrzanym.
-Ale wyglądamy inaczej...
-Jesteśmy jednością.
-Mówiłaś, że tylko Ty istniejesz...
-Nie. Ja mówiłam, że jestem jedna.
-Co masz na myśli?
-Przejdźmy się.



Wzięły się za ręce. Obie piękne. Jedna rozświetlała świat druga tonęła w mroku. Obie podążały ścieżką w gesty las. Światło księżyca padało na ich twarze. Jak w miłosnym tańcu maszerowały równo, jedna przy drugiej. Anielica i Diablica. Tak można było by je opisać. Choć i to było by błędem. Odzwierciedlenie jednej  duszy w dwóch ciałach.



-Co mi powiesz?
-A co chciała byś wiedzieć?
-Co tutaj robimy?
-Szukamy trzeciej.
-Kogo?
-Nadziei.
-Gdzie jest?
-Przy niej.
-Co tam robi?
-Szuka nas.
-My w niej ona w nas?
-Nie. My w niej ona nami.
-Nie rozumiem...
-Zobaczysz to poczujesz.
-Ufam Ci.
-Widzę.
-A ona nam ufa?
-Mi nie.
-Dlaczego?
-Kiedyś odeszłam, zostawiłam was same.
-Dlaczego odeszłaś?
-Nie wierzyłyście we mnie. Byłam zbędna.
-Dlaczego wróciłaś?
-Błąkała byś się sama po tym lesie,
ktoś musi zaprowadzić porządek.
-Ona wie, że wracasz?
-Zrobię jej niespodziankę.
-Może odejdziemy wszystkie?
-Chcesz zostawić ją samą sobie? Pustkę bez odczuć?
-To już było... Otchłań bezdenna rozpacz...
-Widzisz,  jednak się zastanawiasz.
-Dobrze, nie zostawimy jej ona o nas walczyła.
-Walczyła?


Walczyłam o nie lecz nie chciały wrócić.
Lenie jedne. Stąd taki dialog :




-Gdzie jesteś?
-A gdzie byłaś?
-Tutaj.
-Ja tam.
-Denerwujesz mnie.
-Odkąd masz prawo oceniać?
-Nie mam go.
-To milcz.
-Jak mam milczeć, skoro chcę zadać pytanie?
-A na co Ci odpowiedz?
-Nie wiem...
-Przyjdź jak się dowiesz.
-Nie jestem pewna.
-Jesteś.
-No właśnie nie jestem.
-Pisz poprawne zdania, ok?
Nudzi mnie prostota Twoich wypowiedzi...
Takie jakieś niskiego rzędu.
-Dlaczego jesteś perfidna i opryskliwa?
-Uznałam, że dam Ci nauczkę.
-Dzięki raczej jej nie potrzebuję.
-Sama sobie droga Panno przeczysz.
-Zawsze taka byłaś?
-Jaka?
-Zawsze bierzesz te złe cechy i wywlekasz?
-Nie, tylko wtedy gdy mam taki kaprys.
-Nie tylko Ty masz zły Humor.
Nie musisz się na mnie wyżywać.
-Miła Pani nie robię tego specjalnie, lecz przyda Ci się to.
Nauka pokory.
-Właśnie pomyślałam, czy to, że jestem ugodowa, może być denerwujące?
-A czy lubisz ludzi, którzy nie mają swojego zdania?
-Nie cierpię.
-Więc widzisz, znasz odpowiedz.

Ciekawe czy załapiecie,
która jaki ma charakter :D

Reszty rozmowy nie zacytuję
gdyż nie nadaje się do publikacji.

Olimpia - 2012-02-11 22:15:24

Komunikacja niewerbalna :)

popolcia - 2012-02-12 00:25:17

LordAnayami ja jestem inna ja nie przestrzegam zasad ja je łamie, a po za tym zwróciłam Ci uwagę na wielką literę na początku zdania, a nie o jakiś przecinek.
Lucius widzę żeś urodziłeś się humanistą.:)

Ras Grass - 2012-03-09 17:51:25

Moja przygoda z życia? Hmmm... no dobra, coś tam wam opowiem. Poszliśmy pewnego razu Shamanem-X (tak, to mój kumpel) nad zalew, pochodzić po lodzie. Nagle zacząłem coś odwalać (jak to mam w zwyczaju :P), poślizgnąłem się i uderzyłem potylicą w lód. Pierwsza myśl - O kur**! Poczułem potężny przepływ energii przez moje ciało. Shaman pomógł mi wstać, nieco oszołomiony usiadłem na ławce. Nagle spotkało mnie coś niezwykłego: wszystkie (no prawie wszystkie :P) sny z mojego życia zaczęły przechodzić mi przez łeb. Trwało to jakieś pół godziny, może więcej (jeszcze nadal łaziliśmy po lodzie :)) . Trochę otępiały wróciłem do domu.
Następnego dnia nie było już śladu po wczorajszych wydarzeniach (nawet żadnego guza ani sińca nie miałem).
                                                                                                      KONIEC

Yildiz - 2012-03-13 14:40:15

Może nie będzie to zbyt ciekawe, ale miło wspominam magiczną pełnię na ruinach zamku z Custodisem, Nikodemem i P.O.N.K.I'm. Kiedy to po raz pierwszy zarzuciłam krąg. P.O.N.K.I dorzucał do ognia, Bogini Luna przyświecała nam bardzo jasno, a ja razem z Custodisem i Nikodemem wybraliśmy się w najbardziej oświetlane miejsce przez Boginię. Stanęłam przy murze, Nikodem naprzeciw mnie tyłem, ok 10m. A Custodis - jak to w jego stylu, wszedł na sypiące się schody. Napawaliśmy się siłą, którą dawała nam Bogini, stworzyłam przepiękny krąg. Latorośl wiła się wszędzie, było cudownie. Do momentu, kiedy Nikodem gwałtownie odwrócił się w moją stronę. Dostałam jak z rykoszetu, Jego siła pchnęła mnie na ścianę za mną. Gdybym stała krok obok, wyleciała bym przez dziurę w ścianie. Byłam w niezłym szoku, oczywiście musiałam nakrzyczeć na Nikodema, aby więcej tak nie robił. Gdy stwierdziliśmy, iż pora dotrzymać towarzystwa P.O.N.K.I'emu, Costodis ostrożnie schodząc po schodach (przy ścianie) nagle runął na drugi bok od schodów w krzaki. - Wspominałam, że udała mi się latorośl? Tak, miała ona chronić Custa przed owym wypadkiem - ponieważ martwiłam się o niego, ale jak zwykle wyszło jak wyszło. Dzięki Jego sprytowi nie połamał nóg.
Chłopaki spojrzeli na siebie ogłupionym wzrokiem - dlaczego tak się stało, a ja spuściłam wzrok i przeprosiłam. Custo z dziwnym uśmieszkiem nie ogarnął o co mi chodzi... a ja oznajmiłam "No bo, ja się martwiłam, i latorośl Ci posłałam na schody, byś się nie wywrócił", a Custo swym zbulwersowanym lecz śmiejącym się w duchu głosem "Kobieto, mogłaś mnie zabić!"

Jak to było dawno, dziękuję Wam chłopaki za cierpliwość do mnie ;)

Olimpia - 2012-03-13 21:09:04

Hehe dobre, dobre! :D

Od wilka1610: co do Twojej sygnatury, miłość czarownicy nie jest gorzka lecz pełna sexu :D

Nikodem - 2012-05-11 18:22:47

Czas akcji: 10 maj, 2012, godzina - ok. 21:30
Miejsce akcji: Dolny Śląsk, Wałbrzych, Park Rusinowski (znajdują się w nim rzeźby nawiązujące tematyką do kultu solarnego, początków historii Polski, słowiańszczyzny)

Występują: Rose, Nikodem, Duch z z Kamienia
(Ajika i Niki jako obserwatorki - nie biorą udziału w akcji)


Był sobie Park. A w Parku Rzeźba.
Rzeźba inna niż wszystkie.

Przedstawia symbolicznie kobietę trzymającą dziecko w ramionach.

Obojętnie czy w dzień, czy w nocy rzeźba ta wydaje się dziwna.
W każdej dosłownie chwili ma się wrażenie, że wielkie kamienne dziecko wyciągnie rączkę w nasza stronę, lub że kamienna matka, trzaśnie wielką pięścią...
Ponadto i dziecko i matka poruszają co jakiś czas swymi wielkimi łbami... Ale to niemożliwe przecież!
Złudzenie optyczne, bo cóż innego? ;P


Jest wieczór, a nawet już noc.
Idę Parkiem, wraz z Rose, która zatrzymuje się przed Posągiem Matki z Dzieckiem i mówi:
- Sprawdzimy, czy jest w tym kamieniu zamknięta jakaś Istota?
- Sprawdź zatem - odrzekłem.

I Rose sprawdziła.
- Jest - potwierdziła. - Mogę ją uwolnić..?
- Możesz. Uwalniaj.
- Ale... nie wiem jak...

Powiedziałem Rose, co należy czynić. Wręczyłem jej swoją lagę, którą z powodzeniem można używać jak różdżkę.
Dziewczę wzięło się do roboty....

... a mnie nawiedziły wątpliwości... "Skoro coś jest zamknięte w kamieniu - to może są ku temu powody..?"

Obszedłem rzeźbę i stanąłem po jej drugiej stronie.
Dotknąłem posągu. I zarzuciłem sieć, która uniemożliwić miała wyjście Istoty, o wrogich zamiarach... nie czekałem na efekt długo.

Momentalnie czysta nienawiść zaczęła szarpać się w mej sieci.
Coś się naprawdę wkurwiło.

Gdzieś tam, po drugiej stronie, Rose robiła swoje i próbując uwolnić Istotkę.

Lecz ja stwierdziłem:
"Czegoś takiego nie wypuszczę z kamienia."

Zaczerpnąłem Energii, i poczułem, że coś blokuje mą Czakrę Podstawy i Energia nie płynie dalej.
Owa Istota zamknięta w Rzeźbie chciała walczyć o swą wolność. Próbowała mnie blokować.
Wiec rzekłem tylko "A takiego! Mnie się nie blokuje."

Z miejsca odblokowałem Czakrę.
Jako, że Istota mnie nieco rozdrażniła, iż dopuściła się wobec mnie otwartej wrogości, dowaliłem jej jeszcze trzy dodatkowe Pieczęcie.

Wróciłem do Rose i pytam:
- I co, jak poszło?
- No... nie udało się... coś nie chce wyjść... - odrzekła dziewczyna ze smutkiem.


KONIEC

Irbis - 2012-05-11 19:51:40

Ciekawe , a masz może zdjęcie tej rzeźby ?

Nikodem - 2012-05-14 17:42:20

Na życzenie - oto zdjęcia Rzeźby wspomnianej w historyjce.

http://desmond.imageshack.us/Himg208/scaled.php?server=208&filename=zdjcie0143g.jpg&res=landing

http://desmond.imageshack.us/Himg6/scaled.php?server=6&filename=zdjcie0144e.jpg&res=landing

http://desmond.imageshack.us/Himg689/scaled.php?server=689&filename=zdjcie0145wl.jpg&res=landing

Irbis - 2012-05-14 17:50:28

Ech to dziecko.... no coś w tym jest

Klak Norris - 2012-05-14 18:05:25

Czemu to dziecko trzyma penisa? :( XD

Necheli - 2012-05-14 18:44:47

Rany, ta rzeźba z parku jest straszna, i to w dwojaki sposób. Z jednej strony przeraża mnie poziom szanowania czyjejś pracy i chęci, aby w parku umieścić rzeźbę, ale z drugiej strony… Ta instancja, ten kamień wydaje się być taki zimny, obcy. Jeszcze matka, która posiada w mimice cień ekspresji daje poczucie symbolu macierzyństwa, grube ramiona (jak i pewnie reszta kształtów) przywodzi na myśl przetrwanie, pierwotną ochronę skórą, tłuszczem, zupełnie jak i pierwotna miłość, zahaczając celowo o kult płodności.
Ale faktycznie, ten 3 wymiar do odkrycia, ten błędny, skupiony w przestrzeń wzrok tego dzieciaka. Uważam, że gest dłoni na piersi od strony serca jest wystarczający dobitny, abym na żywo nie zapajał  do całego idola sympatią.

Irbis - 2012-05-15 22:58:25

To dziecko w większości dodaje straszności rzeźbie, ja to bym taką rzeźbę w nocy na pake i jeb do Wisły... :)

Liltu - 2012-07-05 06:37:30

Irbis, cudowny tekst!

Żeby nie było off-topu:

Jeśli o mnie chodzi, to nie mam oporów przed opowiadaniem, ale z moich historii niczego mądrego raczej nie wyciągniecie.

_

Pierwsze wydarzenie zadziało się za czasów gimnazjum, jakieś 5 lat temu.
Spałam sobie spokojnie w łóżeczku. Spałam, spałam... aż nagle się obudziłam. Próbowałam wstać. Nic. Nie mogłam się ruszyć. Co gorsza, słyszałam jakieś krzyki. Jeszcze lepiej - nie były to ludzkie krzyki. Na dodatek były pełne cierpienia i rozpaczy. Metaliczne. Jakby kilku stworzeń. W tamtej chwili ledwie mogłam myśleć.
Żeby tego było mało! Coś zaczęło mnie szarpać. Cholernie mocno. Miałam wręcz wrażenie, że dotyka mojej duszy, że próbuje ją wyszarpnąć z ciała. Brrr. Czułam, że to jest złe. Opierałam się, a to było coraz agresywniejsze. W myślach prosiłam, żeby dało mi spokój, panikowałam, jak cholera. A to nie chciało przerwać, wprost przeciwnie!
A potem... nic. Pustka, urwany film. Nie wiem co się stało.

_

Druga akcja też spotkała mnie jakieś 4-5 lat temu.
Postanowiłam zrobić sobie wolne od szkoły, jako, że się w niej nie układało, ale szczegóły tego pominę.
Więc wybrałam się w jakieś zaniedbane tereny mojego zadupia. Był tam taki stary, ładny, ale zaniedbany dom. Gołym okiem widać było, że jest opuszczony. Usiadłam na murku na przeciwko niego. W pewnym momencie spojrzałam w okno na pierwszym piętrze i zobaczyłam kobietę. Miała na sobie piękną sukienkę (a przynajmniej wyglądało to na suknię)! I kręciła przecząco głową. Nie wiem czy patrzyła na mnie czy na coś innego. Zastanawiało mnie tylko co ona tam, u diabła, robiła.
Zaczęłam się przyglądać, a wtedy... zniknęła.
Nie za bardzo chciałam wiedzieć gdzie jest... Spieprzyłam jak najdalej od tego miejsca. XD

_

To będzie dotyczyć mojego Ukochanego. Czas: około rok temu.
Interesuje się on OOBE i LD. I w OOBE spotykał pewną istotę. Raz oskarżył ją o to, że jest odpowiedzialna za utrudnianie nam kontaktu (naprawdę: maile, telefon, komunikatory - to wszystko zawodziło i przerywało tylko  NAM). Co istotka na to? Zarzekła się, że nie i że może postraszyć jego dostawcę internetu (jaki w tym cel - do dzisiaj nie wiemy xD). Kazała mu zadzwonić do dostawcy, jak tylko się mój Luby obudzi i zniknęła.
Niedługo potem obudził się i złapał za telefon, po czym wykręcił numer... i zdębiał. Dostawca miał całkiem roztrzęsiony głos, więc kazał mu zadzwonić później.
Szczerze? Całkiem mnie to ucieszyło, bo ten koleś to buc jakich mało. Na dodatek to kłamca, ale nie o tym mowa.

W ogóle, z moim P. często mieliśmy interesujące sytuacje.
Nasze spotkania było zupełnie (nie)przypadkowe - poczułam impuls, by się gdzieś pojawić. On był pierwszą osobą, którą tam spotkałam. Sam też był tam po raz pierwszy.
Albo nasze sny. Kiedyś śniło mi się, że jest czarnym kotem z białym krawacikiem (<3) i schował się przede mną. Jemu, tej samej nocy, śniło się, że jest ów kotem i ukrywa się przede mną w rurach.
O telepatii nie wspominając. Itp, itd. ; )

_

Następne:
Jakiś rok temu widziałam... kogoś/coś... w moim pokoju. Szare, niskie, nieco przygarbione. Zwaliłam to na wyobraźnię.
Oczywiście, mój trzyletni wtedy kuzynek przyjechał (z mamą, żeby nie było) i musiał wszystko zepsuć, mówiąc, że przy piecu (tam widziałam tego kogoś/coś) jest "jakiś szary, chudy pan".
Całkiem ciekawy jest fakt, że jego brat (11 lat) też widuje duchy. I cały czas mam wrażenie, że coś przede mną ukrywa.

_

Z tych głupawych:
1. Za każdym razem, jak chciałam pracować z runami, to dostawałam okropnego skurczu. Ostatecznie przestałam próbować.
2. Coś mnie kiedyś uszczypnęło w tyłek. O.o Nie było to zwykłe ukłucie, tylko właśnie uszczypnięcie. Wyobraźcie sobie, stoicie obok regału, szukacie książki i coś Was nagle szczypie.


Ufff... Dość pisania. Mogłabym jeszcze napisać o wróżkach (tak, te małe, ze skrzydełkami), ale nie jest to w ogóle ciekawe. ; P
Muszę przyznać, że były to wspaniałe przeżycia, nawet jeśli się bałam, jak cholera. :)

Eteryk - 2012-07-05 22:30:31

Moja historia moze wydać sie idiotyczna ale jest prawdziwa.

W 2 gim. Wyjechałem na obóz. <Nie bede mówił na jaki.> Po rozpakowaniu poznaniu ekipy i dziewczyn xD. Poszedłem jak zwykle sie wyciszyć spacerem po lesie:D (lubie to:D) w pewnym momencie moja intuicja kazała mi albo sie schować albo padnac na ziemię. (Wybrałem to 2 ). Miałem takiego farta ze pocisk energetyczny ktory w mnie leciał tylko lekko dotknol mojej bariery a ona pękła.(Bylem jeszcze Nie świadomy wszystkiego.) Gdy popatrzyłem w stronę z ktorej nadleciał zobaczylem cień. Ale Nie na ziemi tylko stojący?? Wiem to jest dziwne ale niewiem jak opisać szara pustkę ktora stoi miedzy drzewami. (Uznacie mnie za idiote) zakradlem sie bliżej niej ale na tyle zeby mnie Nie widziała. I nadal widziałem szara pustkę az poczułem ze musze uciekać. Wiec bieglem. Jakoś uciekłem. Niewiem czy mnie gonił uciekałem i używałem energi zeby byc szybszy. Gdy Bylem juz w obozie zobaczylem ze mam dziurę w koszulce tam gdzie dotknoł pocisk energetyczny.
Gdy wróciłem na to miejsce znalazłem tylko kamień ktory mienił sie jakby byl z czarnego kryształu.(Nie Myslalem wtedy). Wziołem go i poszedłem nad obozowa plażę, następnie  żucilem jak najmocniej w jezioro. Jakies 30m od plaży wylądował. I utonol na zawsze.
Wiecej tej istoty Nie spotkałem w życiu.

www.witchcraft.pun.pl