Olimpia - 2012-01-13 13:50:44

Martina Shakya nie prowadzi życia typowej dziewczynki. Kilkulatka nosi tytuł Kumari Devi, czyli „Bogini dziewicy”. Mieszka w pałacu, ma na stałe przydzielonych opiekunów, wychodzi na ulice miasta Katmandu jedynie 13 razy w roku. Choć „wychodzi” to złe słowo, ponieważ młoda bogini zawsze jest noszona. Wszak bóstwa nie powinny stąpać po ziemi.

Kult Kumari powstał w Nepalu w XVII wieku. Wcieleniem bogini Taledźu zawsze zostaje mała dziewczynka. Traci swoją pozycję najczęściej wraz z pierwszą menstruacją. Jak żyje Kumari i co dzieje się, kiedy musi odejść z pałacu?

W Nepalu zwykle jest kilka Kumari, czasem nawet więcej niż jedna w danym mieście. Przede wszystkim czci się jednak tzw. „Kumari królewską”, która mieszka w Katmandu, stolicy kraju, w pałacu Kumari Ghar.

Bogini Taledźu musi być wiecznie młoda, dlatego opuszcza ciało dziewczynki, gdy ta zaczyna się starzeć lub przechodzi ciężką chorobę. Najczęściej szuka się następczyni, kiedy panująca Kumari dostaje pierwszej menstruacji. Do tego czasu dziewczynka jest czczona przez nepalskich hindusów i część buddystów. Przed pałacem codziennie gromadzą się tłumy, by prosić o błogosławieństwo. Kumari opuszcza jednak pałac tylko kilka razy w roku.

Kumari ma specjalną opiekunkę, która pilnuje, żeby dziewczynka nie skaleczyła się, ponieważ to oznaczałoby jej powrót do grona śmiertelników. Jest zawsze noszona na rękach, gdyż bogowie nie stąpają po ziemi. Nie pobiera nauki – w końcu bogowie są wszystkowiedzący. Nie ma też opieki lekarskiej, wszak bóstwa nie chorują.

Żeby otrzymać to zaszczytne miano, trzeba spełnić wiele warunków. Za każdym razem Kumari jest wybierana spośród kasty śaków przez grono najwyższych kapłanów. Kandydatka nie może mieć żadnych skaz ani defektów. Musi być urodziwa, zdrowa, a przede wszystkim odważna.

Obecna Kumari, Martina Shakya, została wybrana w 2008 roku. Miała wtedy 4 lata.

Kapłani wymagają, żeby przyszła Kumari miała odpowiedni kształt paznokci, długie palce, płaskie stopy, mały język, czysty i poważny głos, długie rzęsy, połyskującą skórę, sztywne włosy kierujące się na prawo i wiele innych „cech doskonałości”. Na tej podstawie selekcjonuje się dziesięć najbardziej odpowiednich dziewcząt. Poddaje się je próbie odwagi. Muszą bez płaczu i wydania głosu przejść przez ciemną komnatę, z której docierają przeraźliwe okrzyki, na ziemi leżą zakrwawione bawole łby, znikąd pojawiają się ludzie atakujący dziewczynki.

Głównym zadaniem Kumari jest ochrona króla Nepalu i całej rodziny królewskiej. W praktyce oznacza to, że wcielenie bogini w czasie specjalnej uroczystości nakłada władcy na czoło znak tika, za co ten ofiaruje jej złotą monetę. Zwyczaj ten ma chronić króla i zapewniać mu szczęście.

Jeżeli dziewczynka nie skaleczy się lub nie zachoruje, opuszcza pałac dopiero, kiedy dostaje pierwszego krwawienia miesięcznego. Uznaje się wtedy, że bogini opuściła jej ciało, a była Kumari wraca do normalnego życia. Nie jest to jednak proste. Dziewczynka nie odebrała przecież edukacji, nie wychowywała się wśród rówieśników.

Co więcej, w kraju panuje przesąd, że każdy mężczyzna, który poślubi Kumari, umrze w ciągu sześciu miesięcy. Okazuje się jednak, że byłym boginiom w końcu udaje się znaleźć małżonka. Większość z żyjących kobiet, które nosiły to miano, wyszło za mąż i urodziło dzieci. Zazwyczaj biorą jednak ślub dużo później niż ich rówieśniczki.


Źródło i zdjęcia: http://kobieta.wp.pl/gid,14157352,img,1 … jecie.html

LordAnayami - 2012-01-13 14:39:46

Współczuję dziewczynce, w plecy z edukacją + relacjach przyjacielskich, tylko po to by być "boginią" przez pewien czas :)

Olimpia - 2012-01-13 20:01:43

A jakie ona ma smutne oczy... Nawet takie chodzić nie umieją... Potem wywalają takie dziewczynki z zamku i radź se sama... Ma tylko zamek i nic jej praktycznie nie wolno. Ona jest bardzo samotna, świetnie ją rozumiem, biedna dziewczynka ale jak popatrzycie na zdjęcia to ona faktycznie ma coś w sobie, jest silną dziewczyną i ma bardzo mądre oczy, bije od niej magią jakby faktycznie w niej był jakiś byt.

Sin! - 2012-01-14 12:51:31

Moralnie to jest nie do przyjęcia. Ta dziewczynka jest jak zabawka kapłanów - jak się zepsuje, to wyrzucamy, bo bogini w niej nie mieszka.

Olimpia - 2012-01-17 16:27:39

Chuj z moralnością, ale z co z uczuciami dziewczynki? Z jej dalszym życiem?

Klak Norris - 2012-01-17 16:41:35

Nie chciałbym takiego życia, masakra jednym słowem.

Olimpia - 2012-01-17 17:21:35

I te smutne oczy...

przerywanie kaset hi8